Szukając klimatycznego nietypowego Anime, najlepiej powyżej 26 odcinków
i w takiej ich ilości zamkniętego, dodatkowo nie wiedząc, który gatunek
czy podgatunek takiego Anime wybrać, zdecydowałem się na "Death Note".5
odcinków już za mną, przy czym 32 z tej produkcji jeszcze przede mną;
coś czuję, że szybko wchłonę pozostałe epizody, tak, jak wchłania się
ciepłe pączusie wprost z piekarni. Serial wybija się wysoko ponad
przeciętność: głównie dzięki niebywałemu klimatowi i specyficznej
fabule. A fabuła „Death Note”, w której znudzony szkołą licealista
zyskuje tajemniczy notatnik, dzięki któremu poprzez zapisywanie w nim
nazwisk osób może je ot, tak uśmiercić, mówi sama za siebie:
nieszablonowe, oryginalne, a atmosferą tak zachwyca i pochłania widza,
że wdziera mistyczny chłód do naszych umysłów i ciał, przenosząc wraz
z nim emocjonalno‑tajemniczą sferę serilu. Dodatkowo, co od razu rzuca
na kolana i zastanawia widza, co nie mogło umknąć naszej uwadze, to
sposób spotkania bóstwa Śmierci "Ryuka" z Lightem. A samo przecięcie się
ścieżek ich losów owiane jest niezwykłą tajemnicą, jakby nie było ono
mimo wszystko przypadkowe; wzmacnia to całą produkcję. Grafika jest
bardzo dokładna, tzn. ekspresyjna. Przy zbliżeniach i zachowaniu postaci
widać mistrzowsko nakreśloną, z dużymi detalami kreskę. „Notatnik
Śmierci” pochłania każdą komórkę mojego ciała; niebywałe Anime.
Paradoksalne, naprawdę dość specyficzne w tym Anime i odciskające
swoje piętno, swój wkład w ten rodzaj animacji jest to, że przynajmniej
na stan 5 odcinka jego całości, nie wiadomo która z postaci wyjdzie
zwycięsko ze skutków ingerencji notatnika w ,,ludzkim” doczesnym
świecie. „L”, nie dość, że mało o nim wiemy, oraz nie dość, że przebywał
on przez cztery odcinki w jakimś odosobnionym, jakby pustym
pomieszczeniu, to chce tak samo dopaść samozwańczego, mającego
niesamowity zmysł obserwacji, analizy otoczenia i wyciągania daleko
idących w przód wniosków Lighta aka Kirę, jak „Kira” chciałby odkryć
tożsamość „L”, gdyż ten jest jedynym pomostem między Policją a nim
samym, pomagając w ten sposób zdemaskować tokijskiego Mściciela.
Aż nie
chce się wierzyć, jak pewny siebie, a jednocześnie mający oczy dosłownie
wszędzie, jest niezwykle przejęty, zafiksowany notatnikiem, Light. Bo jak widzimy, obecność potężnej abstrakcyjnej
istoty, czyli ,,Bóstwa Śmierci”: Ryuka nie robi na młodzieńcu
specjalnego wrażenia, nawet, gdy miał on możliwość, aby posiąść dar
widzących ,,martwych” oczu Ryuka, przez które dostrzegłby, tak samo jak
Ryuk, tożsamość jak i datę śmierci osoby na którą się patrzy. Light
zaczyna wybrzydzać. Wygląda na to, że zechce opieki, czy też wsparcia
innego Boga Śmierci.
„Death Note” w każdym kolejnym odcinku, począwszy od pierwszego,
a zapewne będzie tak do ostatniego epizodu, gdyż w tym momencie stanąłem
na 5‑tym z nich, fabuła, ba, poszczególne wątki, będą coraz bardziej
tajemnicze, zazębiając się wokół istoty notatnika, wprowadzając nowe
elementy, z których widz nie zdawałby sobie sprawy, że aż tak i w tym
momencie może się jeszcze coś w serialu zmienić. Tak specyfika budowania
fabuły, co składa się rzecz jasna, na klimatyczność produkcji, potrafi
podnieść jej wartość.
Veni, vidi, vici! To jest enigmatycznie genialne!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Obsceniczne szaleństwo i mitologia Lovecrafta. Recenzja komiksu "Neonomicon"
Mroczna, wyjątkowo dogłębna w swej atmosferze, obłędna i zaskakująca w kreowaniu uczucia niepokoju i lęku, oraz tajemnicza, dogłębnie sza...
-
Mroczna, wyjątkowo dogłębna w swej atmosferze, obłędna i zaskakująca w kreowaniu uczucia niepokoju i lęku, oraz tajemnicza, dogłębnie sza...
-
Problematyka seryjnych morderców, to niezgłębiona, przytłaczająca, jak i ciekawa gałąź tematyczna, obejmująca swym zasięgiem ramy wielu dzi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz