niedziela, 31 marca 2019

Fenomen seryjnego mordercy. Fascynacja i przerażenie zarazem. Słów kilka!

Seryjnych morderców, niestety, mimo postępu technologii, rozwoju technik śledczych i odpowiednich dziedzin psychologii, trudno jest wykryć. Jako ten niszczący miano bycia człowiekiem ,,niepotrzebny element społeczny", równie ciężko ich zdiagnozować, a co dopiero złapać na gorącym uczynku. To raczej określenie, któremu, o ironio, nadał sens Ted Bundy; od jego przypadku, tak na prawdę termin czy też problem ,,seryjnego mordercy" zaczęto powoli stosować, głównie w terminologii Psychokryminalistyki.



Dziś wielu ludzi, głównie wypuszczające swoje spragnione sensacji macki, media, nadużywają nazewnictwa ,,seryjny morderca", i w wielu przypadkach mylą je z ,,masowym mordercą", choć bywa i tak, iż w niektórych sytuacjach zaciera się granica między tymi pojęciami: i tu do głosu dochodzą postacie Jima Jonesa i Davida Koresha - przywódców sekt o skrajnie wąskim, spaczonym z naszej perspektywy poglądzie na wiarę i społeczeństwo.
Pośród seryjnych morderców poruszyły mnie słowa Karola Kota - bestii o antropomorficznych kształtach, która pierwocinami zła tak głębokimi, że aż nierealnymi, w niej drzemiącymi, nie może zostać nazwana człowiekiem. Oto co w szokującym wywiadzie, którego treść wskazuje na wypowiedzi Karola Kota jako człowieka spokojnie się wysławiającego, rozmawiającego o morderstwach, jak o zwykłej pasji, i paradoksalnie ,,zdrowego psychicznie", oznajmił o swojej moralności pan Kot:

 ,,Mówiłem już dzisiaj, że dobrem jest to, co sprawia przyjemność, w takim razie, skoro zabijanie dawało mi zadowolenie, więc jest dobrem, a ja porządnym człowiekiem. Nie jestem więc draniem czy zbrodniarzem, ale tylko mordercą. Wierzę w to, że jestem porządnym człowiekiem. To, że mordowałem niewinnych, to moja osobista, prywatna sprawa (...) Chwilą radości było dla mnie, gdy zaraz po czynie ścierałem palcem krew z noża, a potem go oblizywałem. Robiłem to jak najszybciej, w pierwszej lepszej bramie."

Czy takie indywidua, jak Karol Kot urodziły się po prostu złe. Otwarły się bramy piekieł i zeszły na ziemię po to, aby zabijać? Samo środowisko, rodzina i inne kwestie społeczne jego, jak i wielu innych psychopatycznych morderców, dotyczące, nie mogąwyjaśnić takiego zachowania, tego niepowstrzymanego, gadziego szału mordowania. Zapewne relacje rodzinne, problem akceptacji przez społeczeństwo, jeśli ma się jakąś dostrzegalną wadę w wyglądzie i zachowaniu, i trudności - mimo chęci - z tworzeniem więzi, ot intymnej relacji z drugą osobą, korelują jakoś z uszkodzeniami lub dysfunkcjami w odpowiednich płatach i strukturach mózgu, jak i ogólnie Układu Nerwowego u takiej osoby. Dodatkowo wspomniane wyżej czynniki niebiologiczne: społeczne i psychiczne, mogą łączyć się jakoś z dyskretną mutacją genetyczną, by doprowadzić, do tego co nieuniknione: do stania się seryjnym mordercą. osoby



Polecam literaturę naukową omawiającą i uzupełniającą problematykę seryjnych morderców:
1) "Seryjni mordercy. Suma wszystkich lęków", Urszula Szczęch
2) "Seryjni mordercy", Jarosław Stukan"
3) "Profil mordercy", Paul Britton".

Osobiście posiadam pierwszą z wyżej wymienionych, krótką, lecz robiącą na mnie gigantyczne wrażenie publikację. Kolejne muszę kupić i uważnie się w nie wczytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obsceniczne szaleństwo i mitologia Lovecrafta. Recenzja komiksu "Neonomicon"

Mroczna, wyjątkowo dogłębna w swej atmosferze, obłędna i zaskakująca w kreowaniu uczucia niepokoju i lęku, oraz tajemnicza, dogłębnie sza...