Efekty specjalne towarzyszące ujęciom i całym sekwencjom pełnym akcji, eksplozji, jakichś emanacji energii, czy specyficznych ruchów kamery nie powodują, że widz ma wrażenie, iż "Aquaman", jako film adaptujący część komiksowego świata "Uniwersum DC" będzie zbyt przesycony wykreowanym graficznie patosem, efekciarską pompatycznością itp. Zatem błędu, jak w przypadku "Batman vs Superman: Świt Sprawiedliwości" twórcy tej produkcji raczej nie popełnili. Doświadczenie tak opływającego w barwy i efekty świetlne morskiego świata w "Aquamanie" przypomina wyprawę po rzeczywistościach kosmicznych światów; można się poczuć, jak ktoś oglądający rozległą Space Operę, w której większość części fabuły takiego filmu rozgrywa się w oceanicznej toni jakiegoś ciała niebieskiego będącego częścią podwójnego układu gwiazd. Po prostu... inaczej tego nie da się wytłumaczyć. "Aquaman", z świetną obsadą aktorską - mając Wikinga wśród aktorów: Jasona Momoę, i samym Jamesem Wanem za sterami, będzie piękną reaktywacją "Kinowego Uniwersum DC", przy czym "Aquaman" opowiada o bohaterze zamieszkującym inny niż ,,powierzchniowcy" świat, stąd taka szata zewnętrzna Atlantydy - jej graficzne oblicze, do którego dostosowany jest perfekcyjnie pochłaniający ton filmu.

O tym jak w pełni zregeneruje się "Kinowe Uniwersum DC" przekonamy się zapewne po "Shazam!" i "Jokerze". Must see it! Na razie na pozytywne ,,hop siup" w kwestii przyszłości tego konkretnego kina od DC jest chyba za wcześnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz