Horror. Zatrważający stan, negatywne, dziwne zbiorowisko emocji. Już sama nazwa tego sześcioliterowego słowa jest wielce wymowna,
mająca duży wydźwięk i znaczenie. W dobie wysoko rozwiniętej sfery
popkultury Horror nabiera gigantycznej mocy, siły dotykającej tego co u
człowieka prywatne i intymne. Horror, czy to w literaturze czy w
kinematografii, niczym potężną siłą sprawczą, pierwotną utkaną masą, ma
rodzić w człowieku poczucie strachu, lęku i zgorszenia. Przytłoczenie,
fobie, obrzydzenie i obły paraliż emocjonalny, od których tężeją
mięśnie twarzy, a źrenice rozszerzają się do średnicy olbrzymich
spodków, zalewając swą czernią całe białko oczu, to główne reperkusje
doświadczenia przez czytelnika, świadka bądź widza tego co nazywamy
horrorem. Lecz wszystko i tak, w większej mierze zależy od odbiorcy
takiego gatunku dzieł, gdyż strach i inne emocje, to przede wszystkim
oparte o subiektywizm negatywne psychiczne odczucia. Dlatego też
pisarzom, filmowcom i scenarzystom różnych widowisk, już od
dziesięcioleci jest niezwykle trudno wykreować taki twór, który w swym
ostatecznym kształcie i w tym samym stopniu przysłowiowo ,,przerażałby
każdego”. Jednak w pierwszym trzydziestoleciu XX wieku pojawiła się
pewna persona, osobliwość, której tworzony przez nią „horror”, jako
gatunek literacki wywarł wpływ na całe pokolenia pisarzy, ale także
twórców innych form przekazu masowej kultury, bez których dziś,
sięgające głębi mroku powieści nie byłyby tym czym są obecnie. Tą
osobistością, której nadano miano ,,mistrza makabry” i Prometeusza
ciężkich psychodelicznych, obłąkańczych, ale i klasycznych horrorów jest
H.P. Lovecraft.
Przymierzając się do doświadczenia lektury H.P.Lovecrafta, jakiej by ona
nie miała formy: czy to opowiadania, czy bardziej rozbudowanej
powieści, musimy zdać sobie sprawę, że w kwestii horrorów będą to
niezwykle ciężkie, wręcz namacalnie pochłaniające poczucie
bezpieczeństwa, stałości i ciepła emocjonalnego porcje literatury.
Oparte na wierzeniach, tradycjach, obrzędach, intymnym odczuciu
skrajnych emocji oraz koncepcji istnienia innych, mroczniejszych
wymiarów, powieści prekursora beletrystyki grozy i mroku na pewno
przestraszą niejednego czytelnika. Ostateczny wydźwięk horroru zależy od
samego odbiorcy, lecz co najistotniejsze ów pisarz, w swoich dziełach
zgłębia pewien uniwersalizm, który powinien dotknąć każdego z chętnych w
zaangażowanie się w jego literackie dzieła. Dla tych czytelników,
których nie spotkała ,,przyjemność” doświadczenia żadnej z powieści lub
noweli Lovecrafta, warto sięgnąć po nieco szerszy zbiór opowiadań tego
autora, pośród których należy uwzględnić "Drogę do szaleństwa", w której
zawarł on 29 nad wyraz specyficznych opowiadań. Opowiadań, po których konsument w spokoju
czytający ich zawartość, może taki spokojny już nie być, może stać się
katatonikiem otoczonym zewsząd przez woal sterylnego, czystego zła.
Wciągnięcie przez ,,paszczę szaleństwa” Lovecrafta, to niestety tylko
kwestia czasu. Oby nie pochłonęła nas na zawsze.
Kto nieco bardziej interesuje się horrorem, a zwłaszcza jego starą,
pierwotną opartą na mitach i legendach wersją, zna zapewne istotę zwaną
Cthulhu. Cthulhu stworzył sam Lovecraft. To niezwykle wykreowana,
fikcyjna i potężna kreatura, która bez żadnych nie wiadomo jak
rozbudowanych jej opisów i udziwnień, w dość prosty sposób swą bytnością
i mackowatą fizyczną koncepcją: paskudną hybrydą, po prostu dogłębnie
przeraża. Zaskakuje również sam fakt, że ponad 80 lat temu ktoś w ogóle
potrafił nadać takiemu jestestwu formę, że wybrał Cthulhu i nadał mu
tytuł "Wielkiego Przedwiecznego", który zbudzony w odpowiednim momencie
odzyska porzadaną władzę nad światem, co jest niezwykle odważnym
zabiegiem, porównywalnym z tym co dla fantastyki zrobił J.R.R. Tolkien.
Jednakże oprócz kreacji Cthulhu istnieje również wiele innych symboli ,
rzeczy oraz zjawisk, którym początek dał Lovecraft, i które po dziś
dzień są z nim kojarzone. Wystarczy uzbroić się w cierpliwość i, jako
lekturze poświęcić "Drodze do szaleństwa" nieco więcej czasu, niż robi
się to zazwyczaj, czytając inne powieści.
Dwadzieścia dziewięć opowiadań w zbiorze H.P. Lovecrafta: prowodyra
,tego co tchnął moc i głębię przerażenia w literaturę horroru i dał
inspirację wielu współczesnym pisarzom tego gatunku, będzie kluczowym
dla zrozumienia całego dorobku niniejszego autora, którego nie sposób
jest nie docenić. Otwierając zawartość "Drogi do szaleństwa" i wczytując
się w każdą najdrobniejszą literę pierwszego opowiadania, musimy mieć
świadomość tego w jakich czasach i okolicznościach przyszło żyć
kreatorowi takiej fabuły, takich wątków, uwypuklającego pierwszoosobowy
sposób narracji, kreatora. To plus prywatna interpretacja umieszczonych
na łamach zbioru historii, zaowocuje ostatecznym odbiorem całości
wszystkich zawartych w zbiorze opowiastek.
Głębokie, prorocze i mistyczne, przesiąkłe nieosiągalną przez
jakiekolwiek inne emocje grozą. To coś co nawet w tak nieskromny sposób
nie da się w zupełności opisać, występuje już w pierwszej powiastce o
klimacie ,,psychologicznego dreszczyku” pt.: "Bestia w jaskini" – gdzie
czytelnik ma czuć tą samą wątpliwość, i falującą gdzieś wokół treści
opowiadania tajemnicę, której inteligentna niezwykle osobista narracja
powoduje, że owej tajemnicy nie powinny usłyszeć nawet najgorsze
szumowiny, nawet najgorsi wrogowie. Bez żadnych dialogów, niczym
archaiczna ciemność, gęstwina negatywnych emocji - coś pomiędzy strachem
a potęgowanym co raz bardziej szaleństwem, H.P.Lovecraft w
otwierającym cykl kilkudziesięciu porażających, naturalnie i niezwykle
inteligentnie budowanych historii, osiągnął poziom kosmicznego
abstraktu, czegoś, co ciężko kategoryzować pośród literatury horroru, co
przedłuża się i trwa w większości tych podobnych gatunkowo opowieści, od
początku aż do końca niniejszego zbioru, nad którym teraz odważnie
deliberuję. Koniec kilkustronicowej "Bestii w jaskini" szokował tak
bardzo, że swym prostym obwieszczeniem treści mógł powodować u
czytelnika stan bez wyjścia podobny, jak umysł zatracający perspektywę.
Szklisto-szary, antropomorficzny stwór nie był bestią, okazał się być
czymś, co przed wstąpieniem w czeluści pieczary było człowiekiem.
Nie należy się dziwić temu, że Lovecraft swą obłędną w dosłownym i
przenośnym znaczeniu twórczością, wpłynął na całe masy ludzi sięgających
po jego przepełnioną esencją niezwykle wrażliwej duszy
Lovecrafta beletrystykę.Pośród tych
mas znalazły się jednostki, na które pisarz wpłynął bardzo dosadnie.
Jednym ze ,,szczęściarzy” okazał się Stephen King, lecz i w tym
przypadku nie musi to być podane na papierze. Taką relację najlepiej
dostrzec samemu. To bardzo intymny, osobniczy wpływ, o którym w
zależności co na człowieka wpływa, ludzie niechętnie się zwierzają.
Ciekawym jest to na kim wzorował się Lovecraft, kogo twórczość dogłębnie
analizował. Czy bazował tylko na mitologii, obrzędach, emocjonalnej
intymności oraz rozumieniu skrajnych negatywnych, przykrych odczuć,
które doświadcza człowiek na przestrzeni tysięcy lat ludzkiej
cywilizacji? Bądź miał jakiegoś artystę, osobistość, lub zwykłego
człowieka, który zainspirował go do tego stopnia, że stał się jak głos w
głowie, dzięki któremu pisarze osiągają twórczy trans? Nie jest to do
końca określone, ale to, że Lovecraft w wielu opowiadaniach "Drogi do
szaleństwa" mieszał porażające klimatem grozy powiastki z motywami
przygodowymi, fantastycznymi i m.in. naukowymi jak w oryginalnym dziele
na podstawie, którego powstał film o tym samym tytule: "Reanimator",
poświadcza nie tylko na korzyść jego różnorodności, zdolności pióra ale i
na korzyść niezgłębionych, pierwotnych źródeł, którymi posługując się w
swej literaturze daje czytelnikowi ciężkie, makabryczne twory.
Czytając wszystkie 29 opowiadań mistrza makabry, H.P.Lovecrafta, można
się poczuć, jakby czytało się zakazaną, niezwykle mroczną księgę, coś
otoczonego aurą tajemnicy, oblanego trucizną i klątwą, której tak jak
"Puszka Pandory", nikt nie powinien nigdy więcej otwierać, ewentualnie
sam autor. Jego beletrystyka, jaka by ona nie była, czy bardzie
poetycka, czy porządnie gryząca poczucie stałości psychicznej
czytelnika, jest scalona z grozą, paraliżującym strachem, fobiami i
lękiem, do tego stopnia, że nawet w oceanach Lovecrafta kryje się siła,
która nie tylko daje życie, ale i je okrutnie pruje, niszczy, zabija. Na
jego twórczość trzeba poświęcić dużo czasu. Trzeba ją doświadczać
powoli, na tyle, by zobrazować sobie, to co na łamach opowiadań nam
nakreślił. Najlepiej umieścić tam samego siebie, ale to robimy już na
własną odpowiedzialność. No bo kto z nas chciałby znaleźć się w horrorze
Lovecrafta? Odpowiedź należy do nas samych.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Obsceniczne szaleństwo i mitologia Lovecrafta. Recenzja komiksu "Neonomicon"
Mroczna, wyjątkowo dogłębna w swej atmosferze, obłędna i zaskakująca w kreowaniu uczucia niepokoju i lęku, oraz tajemnicza, dogłębnie sza...
-
Mroczna, wyjątkowo dogłębna w swej atmosferze, obłędna i zaskakująca w kreowaniu uczucia niepokoju i lęku, oraz tajemnicza, dogłębnie sza...
-
Problematyka seryjnych morderców, to niezgłębiona, przytłaczająca, jak i ciekawa gałąź tematyczna, obejmująca swym zasięgiem ramy wielu dzi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz